Lekcja historii w kinie

24 września 2007 roku w ramach projektu „W poszukiwaniu autorytetów” mogliśmy uczestniczyć w projekcji filmu „Katyń” w krakowskim kinie „Kijów”. 
„Katyń” to film opowiadający historię polskich oficerów zamordowanych w czasie II wojny światowej. Wywiezieni do katyńskiego lasu sami musieli się zmierzyć z ogromem cierpienia, strachem, poniżeniem. Nie szanowano ich godności, oszukiwano ich, manipulowano nimi.  W bestialski sposób zakładano im pętlę na szyję, krępowano ręce, strzelano w tył głowy i wrzucano do masowych mogił, jeśli doły wykopane w ziemi można tak w ogóle nazwać. To wszystko ukazuje najbardziej drastyczna scena „Katynia”, która każdemu powinna na zawsze zostać w pamięci. 
Film wyreżyserował Polak, który jako jeden z nielicznych zdobył Oskara – Andrzej Wajda. Podejmując decyzję o zrealizowaniu obrazu, na który tak naprawdę czekała cała Polska, musiał się zmierzyć z niezwykle trudnym zadaniem. Po pierwsze, dlatego że była to dla niego osobista tragedia, ponieważ w Katyniu został zamordowany jego ojciec. Po drugie, jest to zbrodnia, która wstrząsnęła całym krajem i trzeba było ją przedstawić w bardzo wyjątkowy i subtelny sposób. Po trzecie, żeby osiągnąć zamierzony cel, Wajda musiał zatrudnić najlepszych aktorów i specjalistów od efektów specjalnych. 
Autorami scenariusza są Andrzej Wajda, Władysław Pasikowski i Przemysław Nowakowski. Całej trójce świetnie udało się połączyć wątek fabularny z dokumentalnym. Między wątki dokumentalne, szczególnie te mówiące o życiu w obozie i pokazujące sposób, w jaki mordowano oficerów, wplatane są te fabularne przedstawiające życie mieszkańców Krakowa i rodzin polskich żołnierzy. Wajda w wywiadach tłumaczył, dlaczego nie mógł to być film tylko dokumentalny. Wyjaśnił, że wraz z innymi scenarzystami doszedł do wniosku, że dwugodzinny film bez fabuły znudzi widza, a przecież nie o to im chodziło. 
Sporo pracy w dzieło filmowe musieli włożyć kostiumolodzy i charakteryzatorzy. Żeby otrzymać właściwy efekt, musieli poświęcić swój czas i przestudiować książki dotyczące ubioru i wyglądu zarówno wojskowych, jak i cywilów z lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku. Świetnie spisał się także Andrzej Szenajch odpowiedzialny za dobiór mundurów i broni. Udało mu się uświadomić współczesnemu widzowi, jak bardzo tamta wojna, która dziś wydawać by się mogła prymitywna, różni się od tej dzisiejszej, chociażby toczonej w Iraku, szybkiej, dynamicznej i nowoczesnej. 
Nie można zapomnieć o Wiesławie Chodakowskiej- dekoratorce wnętrz. W precyzyjny sposób przenosi widza w świat prostoty i melancholii. Wnętrza dekorowane przez nią są co prawda szare, ciemne i puste, ale oglądając film, musimy pamiętać, że przenosimy się prawie siedemdziesiąt lat wstecz, a wtedy właśnie tak się mieszkało. 
Zdjęcia kręcone do filmu nie mogły być szybkie i dynamiczne, bo nie oddałyby ducha tragedii i życia w jej cieniu. Tak więc autor zdjęć Paweł Edelman włożył wiele serca w to,  żeby obraz przemawiał do widza. Mówiąc o zdjęciach, nie sposób nie wspomnieć o montażystce Milenii Fiedler. Andrzej Wajda z uśmiechem na ustach wspominał współpracę z nią i opowiadał, ile czasu spędzili razem, montując zdjęcia kręcone w Krakowie. Nie mieli wyjścia, bo musieli usunąć wszystkie reklamy ze ścian budynków i anteny telewizyjne z dachów domów. 
Wielkie wrażenie na oglądających mogła zrobić muzyka, którą skomponował Krzysztof Penderecki. Wprost genialnie dobrał dźwięki do sytuacji i uczuć bohaterów. 
Wszyscy aktorzy bardzo dobrze odegrali swoje role, ale szczególną uwagę przykuć mogą: Artur Żmijewski, Jan Englert, Paweł Małaszyński, Danuta Stenka, Maja Ostaszewska czy Magdalena Cielecka. 
Scenę, w której rotmistrz Solski grany przez Żmijewskiego wybiera Ojczyznę zamiast rodziny, można pokazać w szkole uczniom w ramach nauki patriotyzmu. Mało kto, a być może nikt, nie potrafiłby w dzisiejszych realiach dokonać czegoś takiego. Żmijewski bardzo przekonywująco zagrał żołnierza  wywiezionego i zamordowanego w Katyniu. Jego historia, zresztą tak jak kilku innych, jest autentyczna. Wcielił się w rolę autora pamiętnika pisanego w czasie pobytu w obozie w Kozielsku i podczas transportu do lasu w Katyniu. 
Maja Ostaszewska, która grała Annę, żonę Solskiego była strzałem w dziesiątkę Andrzeja Wajdy. Uważam, że jak żadna inna aktorka w Polsce, potrafiła wczuć się w sytuację beznadziejną, a z całą pewnością w takiej znalazła się kobieta czekająca na powrót do domu żołnierza skazanego na śmierć. Świetnie pokazła uczucie nadziei, jakie żywiły żony polskich oficerów. 
Nie można nie zauważyć postaci granej przez Danutę Stenkę, czyli Ewy, żony generała. Na pozór wydaje się być oschła, beznamiętna i bezuczuciowa. Jednak w pewnym momencie wykazuje się niebywałym przywiązaniem do Ojczyzny. Nie potrafiła zdobyć się na podpisanie fałszywego oświadczenia, które winę za zbrodnie zrzucało na Niemców. Wolałaby  raczej trafić do obozu koncentracyjnego, niż postąpić wbrew sobie i prawdzie.  
Młodzieży w szczególności mogła spodobać się postać pilota, w którą wcielił się Paweł Małaszyński. Młody, zbuntowany chłopak próbuje pojąć niewyobrażalny ogrom zła, który go dosięgnął. Z kolei o niego, a właściwie o pamięć o nim, walczyła jego siostra, którą zagrała Magdalena Cielecka.  Zadziwia powagą, zawziętością i odwagą, próbując zachować i przekazać  pamięć o bohaterach katyńskich.  
Witold Sobociński, przyjaciel Andrzeja Wajdy, powiedział, że to nie jest film tylko tren. Ja uważam, iż to najlepszy sposób na zachowanie wiecznej pamięci o ofiarach zbrodni katyńskiej. Dla mnie to wybitne dzieło wybitnego twórcy. 
 
                                                                                            Patrycja Bereta kl. III a